Kulka w łeb

Nie potrafię odpowiedzieć na pytanie, dlaczego ta solidna i wciągająca publicystyka zamienia się wkrótce w wyperfumowana laurkę dla obrońcy uciśnionych i przewodnika zagubionych dziatek.
Tego faceta trzeba traktować poważnie. Nie urodził się wczoraj, nikt mu makaronu na uszy nie nawinie. Najtwardszy twardziel wygląda przy nim jak przedszkolak, a każda broń przypomina w jego rękach zabawkę z Happy Meal. Kule i odłamki granatów wyryły mu na ciele historię kilku wojen. Głos też jak trzeba – w zdrowym ciele zdrowy bas.  Isa Abdullah Ali (alias Clevin Raphael Holt) urodził się w waszyngtońskim getcie. Świat poznał go jako "terrorystę" z listy amerykańskiego Departamentu Obrony. Cudzysłowu używam nie bez przyczyny – według dokumentu, muzułmanin Isa brał udział w konfliktach w Libanie i Bośni jako ochotnik, napędzany altruistyczną potrzebą ratowania świata.  

Dokument Marka Claywella to kino udane, ale schizofreniczne. Pierwsza część filmu to w miarę rzetelna rekonstrukcja życiorysu Isy, odmalowująca wszelkie ambiwalencje i niejednoznaczności, towarzyszące karierze żołnierza. Fundamentalne pytanie – terrorysta czy freedom fighter? – jest dla reżysera punktem odbicia w stronę znacznie ciekawszych refleksji. Najważniejsze z nich dotyczą niezgłębionej psychiki ekstremistów i powodów podjęcia przez nich walki w bożym imieniu. Twórcy pokazują bohatera jako narkotyzującego się wojną ćpuna, który bez wciągnięcia kreski prochu i łyknięcia kropli paliwa przemysłowego nie wstaje z łóżka. Kiedy Isa opowiada o spacerującym ulicą oficerze, którego dla zasady przeniósł na łono Abrahama strzałem z karabinu snajperskiego, czuć emocjonalną wagę jego spowiedzi. Barki się uginają.  

I właśnie dlatego nie potrafię odpowiedzieć na pytanie, dlaczego ta solidna i wciągająca publicystyka zamienia się wkrótce w wyperfumowana laurkę dla obrońcy uciśnionych i przewodnika zagubionych dziatek. Im bliżej finału, tym częściej Isa obraca w ustach frazy o wolności, honorze, poświęceniu, byciu dobrym człowiekiem i zabijaniu w imię prawdy (w której można żyć i której nie można posiąść na własność). Kiedy zarzeka się, że nigdy nie zabił nikogo bez ważnego powodu, zaraz przypomina się ten strzał ze snajperki. Tymczasem na ekranie trwa już inna scena – wesoło hasające po parku Dzieci Swojego Ojca. Kogo Ty chcesz oszukać, żołdaku?
 
1 10 6
Dziennikarz filmowy, redaktor naczelny portalu Filmweb.pl. Absolwent filmoznawstwa UAM, zwycięzca Konkursu im. Krzysztofa Mętraka (2008), laureat dwóch nagród Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones